Najnowsze wpisy


Z wierszy
11 lipca 2008, 10:46

 

 

 

 

„ Z wierszy przyciemnionych”

 

Przez większe uczucie do nikłego światła

mogłem uczynić wiele z nici i maszyny „Singer”

np : Skalkulować  szanse na wnikliwość jednostki na pół księżyc,

rozładować ładunek ujemno-dodatni  w chwili unieruchomienia promieni słońca,

spóźnić się parokrotnie na własną śmierć i być zwykłym w nie zwykłym świecie

tak oto postarzałem swoje odbicie w tafli jeziora, a ona unikała wiatru w każdej sekundzie

 

 

CZĘŚĆ 4
08 lipca 2008, 11:12

         I ruszyłem w drogę, smakowity smak powietrza wtargnął do mego nosa. Czułem się świeżo i słonecznie. Roztarganie chmur przez silny podmuch wiatru nie przeszkadzało w wyrażaniu piękna przez mikroskopijne świetliki. To one tak malutkie od początku mego świadomego istnienia były wciąż ze mną, takie rozchichotane śmieszki, które czasem właziły w moją głowę. Od otrzymania listu, który przyniósł śnieżnobiały ptak pocztowy burek, minęło dwa tygodnie, cztery godziny, siedemnaście minut i dwadzieścia osiem sekund. I w końcu przyszedł ten dzień, przywitał mnie głośnym zdaniem

 

- Już czas, bez walizek, w tym czym jesteś i tym czym jesteś ruszaj. Oto daje ci blaszane pudełko a w nim : silne podmuchy wiatru, niezwyczajną parasolkę, parę przeszkód życiowych i coś, cokolwiek co sobie wyobrazisz i stworzysz. Żegnaj

 

I odszedł, a ja wpatrzony w puste otwarte okno trzymałem w dłoniach puszkę, na wysokości serca. Otworzyłem ją powoli  i delikatnie, silny podmuch powietrza, uniósł mnie w górę i wypchnął przez okno. Tak rozpocząłem moją podróż, motyle radośnie machały skrzydełkami na pożegnanie, a ja unosiłem się wyżej i wyżej, ponad drzewa, tam gdzie wzrok nie sięga…

CZĘŚĆ 3
30 marca 2008, 12:46

Stał się wszystkim i niczym, bez sens wiedział jaki ma sens, kuchenka wiedziała że ma podgrzewać, szafa wiedziała o co się rozchodzi. Wszystkie rzeczy martwe ożyły dysputami na tematy filozoficzno – moralne. Cieszyło go to bardzo, wciąż drapał się po nosie i gdybał z zegarem parowym, z czajnikiem, z widelcem, a to jak przekształcić czas w bez czas, a to jak być w przestrzeni materią nieskończoną. Na ścianach powstawały wzory chemiczne, fizyczne, matematyczne, pisano traktaty moralne, wygłaszano odczyty, przekazywano sobie ordery, medale, nagrody. Wszystko i wszyscy byli pełnią i nie pełnią, formą i pustką, cierpieniem i nie cierpieniem.


Pewnego czerwcowego popołudnia otrzymałem list.

„Słuchaj przyjeżdżaj do mnie, wydarzyła się rzecz wprost nie do uwierzenia, ta genialna myśl wszystko zmieniła, musisz przyjechać , załączam informację do podróży.
Nie bierz nic ze sobą, trasa jest swobodna i szybka. Musisz tylko wygodnie rozłożyć swój umysł na niebie, rozluźnić mięśnie, oddychać swobodnie i wzbić się jak najwyżej ponad chmury które cię otaczają. Gdy już tam będziesz, zobaczysz w oddali jasny punkt, nie sposób go nie ujrzeć, to będzie twój przewodnik.
P.S
Nie czekaj więc, nie zwlekaj, ruszaj w drogę
Do zobaczenia na miejscu”

CZĘŚĆ 2
22 lutego 2008, 00:00

Klamka zgrzytnęła niskim tonem i już tylko lekki podmuch wiatru osiadł na jego zaciekawionej twarzy. Stał w korytarzu z kimś, tak, tak właśnie z kimś, kto bynajmniej nie miał zamiaru pokazać się ani na centymetr.
- Przepraszam , ale doprawdy czy zechciałby pan zmyć z siebie niewidzialność ?
- To nie możliwe. Z mojej strony nic nie mogę zrobić, aby stać się czymkolwiek. Rzekł z lekką chrypką Nikt
- Jak to czymkolwiek ? nie bardzo rozumiem, musi pan być czymś, zresztą to nie w porządku. Pan mnie widzi a ja Pana nie, a to mnie nie zachwyca. Mruczał niezadowolony, pośród sterty powietrza i kurzu.
- No cóż, jest na to rada, musi mi pan nadać formę, kształt, postać, warunek istnienia, byt, cel, oraz możliwość rozwoju, ale tak naprawdę wystarczy kształt.
- Ja !, a jak ja mam to niby zrobić ?
- Proszę uformować mnie z myśli, ulepić, stworzyć to czym chce, chciałby pan abym był
- Ot tak po prostu?! a jeśli zechce żeby był pan morskim królikiem żuchwaczem, który bez wytchnienia ogląda krajobrazy, gubiąc przy tym czasami chmurki uszne.
- Proszę ?!
- Nie nic, tak mi się przewróciło w mowie
- To jak ?!
- No nie wiem, hmm...Podrapał się po bujnej blond czuprynie, to niech pan będzie, hmm.... a gdyby pan stał się wszystkim !
- Wszystkim ?
- Tak wszystkim, teraz jest Pan Nikim Nikogo, może w druga stroną
- Ale wtedy równocześnie musiałby być i niczym i czymś, jak wszystko to wszystko. Parasolką i kwiatem, drzewem i ....
- Genialne ! wprost Genialne, nada Pan sens rzeczom i przestrzenią, wyśmienicie, doskonale
- Nie rozumiem ? zadrżał, tak jakby zimno wpłynęło do jego wnętrza nicości
- Och to nic, zrozumie Pan

hmm coś skrzywiło się w dłoni, zastanowienie ? obok mruczało krzesło, a na ścianie cienie przypatrywały się gęsto, dziwnym materiom.

CZĘŚĆ 1
21 lutego 2008, 07:54
Zszedł nerwowym krokiem po schodach, czy biegł ? czy mógł być nerwowy ?. Może odrobinkę, trochę zakatarzony na wpół przeciągnięty miętą na z obolałe dyfuzje parabolicznych snów, mówi zaciśniętymi słowami zadziwiony.
- Któż to może mnie nawiedzać ? tutaj ? o tej godzinie ? tak dawno nikt tutaj nie był, że aż nie pamiętam takie nie taktu
Ktoś pukał, miarowy stukot odrywał głuche dźwięki od drewnianych drzwi, odbijając się od ścian i mebli, wpadał wprost do uszu naszego zdziwionego słuchacza. Koncert trwał jeszcze chwilkę, bowiem słuchacz otworzył z impetem drzwi.
- Nie ma nikogo !?, a co to za nie śmieszne żarty ?
Zamknął drzwi zniesmaczony i czekał na korytarzu, który jakby się dobrze przyjrzeć, tak od strony kuchni, jakimś sposobem wiedział o co chodzi. Puk, puk, puk.....
- A to co ?
Otworzył drzwi spokojnie, ale nikogo nie było. Gapił się przez moment w pustą przestrzeń, by po paru zadumach usłyszeć
- Dzień dobry, czy mogę wejść, mam na imię Nikt, a moje nazwisko Nikogo
Osłupiał, ale nie stał się słupem, zachował zdrowy żołądek, w którym nie strawiony jak dotąd biały ser z dżemem rozkosznie wylegiwał się na wsypie soków żołądkowych.
- Ależ proszę, proszę bardzo
- Dziękuje
- Tylko, że ja Pana nie widzę
- A to normalne, może już pan zamknąć drzwi