CZĘŚĆ 4


08 lipca 2008, 11:12

         I ruszyłem w drogę, smakowity smak powietrza wtargnął do mego nosa. Czułem się świeżo i słonecznie. Roztarganie chmur przez silny podmuch wiatru nie przeszkadzało w wyrażaniu piękna przez mikroskopijne świetliki. To one tak malutkie od początku mego świadomego istnienia były wciąż ze mną, takie rozchichotane śmieszki, które czasem właziły w moją głowę. Od otrzymania listu, który przyniósł śnieżnobiały ptak pocztowy burek, minęło dwa tygodnie, cztery godziny, siedemnaście minut i dwadzieścia osiem sekund. I w końcu przyszedł ten dzień, przywitał mnie głośnym zdaniem

 

- Już czas, bez walizek, w tym czym jesteś i tym czym jesteś ruszaj. Oto daje ci blaszane pudełko a w nim : silne podmuchy wiatru, niezwyczajną parasolkę, parę przeszkód życiowych i coś, cokolwiek co sobie wyobrazisz i stworzysz. Żegnaj

 

I odszedł, a ja wpatrzony w puste otwarte okno trzymałem w dłoniach puszkę, na wysokości serca. Otworzyłem ją powoli  i delikatnie, silny podmuch powietrza, uniósł mnie w górę i wypchnął przez okno. Tak rozpocząłem moją podróż, motyle radośnie machały skrzydełkami na pożegnanie, a ja unosiłem się wyżej i wyżej, ponad drzewa, tam gdzie wzrok nie sięga…

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz