Tańcze na słońcu


07 stycznia 2008, 11:15
6. Tańczę na słońcu  

-         Jerzy gdzie my jesteśmy

-         Nie wiem Maciek, ale to jest chyba karton mleka

-         Karton mleka, do cholery przecież przed chwilą byliśmy w dżemie.

 

  Nad miastem szalała burza, roje błyskawic wiły się, to tu, to tam. Grzmoty dudniły przeraźliwie, strach łapał za gardła, jak ostry nóż swą zimną stalą. Tłum gapiów zebrał się na ulicach, a grube krople deszczu uderzały z łoskotem o ich karki.

 

-         Taxi, taxi!. Żółta taksówka, samochód, cztery kółka. Na olejną 4, tylko szybko!, zostawiłem gaz włączony.

 

 Nie mogę znaleźć butów, gdzie je położyłem?. Wczoraj jak przyszedłem, zostawiłem je  w przed pokoju. No to muszą tam być, ale tam ich nie ma.

 

-         Słucham w czymś pomóc. Kim pan jest?, kartonem, kartonem czego?. Kartonem mleka

-         Ty patrz!, Jerzy karton mleka do nas mówi, gdy my jesteśmy w kartonie

-         To jest głupie Maciek, wrócę o czwartej

-         A gdzie ty idziesz?

-         Wczoraj poznałem taką kobietę, że nie da się tego opisać. Chyba że autor coś wymyśli. Nie!.

-         Co ty mówisz, przecież wczoraj byliśmy w dżemie.

 

  Proszę jechać szybciej, już mówiłem, zapomniałem gaz wyłączyć. Olejna 4, tak to ta koło dworca.

 

  Burza powoli cichła,  tłum gapiów stał zawiedziony. Zginęły tylko cztery osoby.

 

  A może ktoś dzisiaj w nich chodził i nie odłożył je na poprzednie miejsce, może ktoś je czyści. Gdzie są moje buty!?

 

  Przepraszam czy nie może pan szybciej, nie zdążymy za cztery minuty będzie po wszystkim.

 

  Na ulicy stały tylko cztery donice z kwiatami, nie było ponuro, po burzy pojawiło się słońce.

 

-         To co

-         Co ,co

-         No to

-         Przestań mrugać okiem i gadać szyfrem, mów o co ci chodzi. 

 

  Już dojeżdżamy, na czwartym skrzyżowaniu w prawo, później w lewo i prosto. O! Olejna 4

 

  A tu są, ależ się skryły, ciekawe kto je tutaj włożył. Może ja, a może nie. No nareszcie ma już wszystko, kto by pomyślał, że schowały się w czajniku. 

 

-         Kopiemy czy nie

-         Co kopiemy?

-         No to

-         Nie, nie mieliśmy ciąć

-         Co ciąć?

-         Niech mnie kule świsną co za bałwan.

-         Jaki bałwan?

-         Zimowy, śnieg, wiosna, lato, jesień.

 

 Niech pan chwilę poczeka , ja tylko wyłączę gaz. Wydawało mi się, gaz był wyłączony, możemy jechać, ale zapłacę panu kiedy indziej. Jestem, samotnym, bezrobotnym poetą.

 

-         Jerzy statek pasażerski

-         Co ty Maciek, to żółta taksówka

-          Ma niezła śrubę

-          No szybki jest, ciekawe jaką ma pojemność

-          Ty patrz jakiś facet wystawie przez szybę głowę

-          Coś krzyczy

-         A co on krzyczy, Jerzy, co on krzyczy

-         Chwila Maciek tylko się dobrze przysłucham.

Jerzy nasłuchuje, już nasłuchał.

-         Maciek on krzyczy, palę bo...! tak, tak Maciek on krzyczy rozumiesz i on się ten facet tego nie boi.

On tak właśnie krzyczy Maciek! Palę.....bo!.

07 stycznia 2008, 16:09
Dzięki i pozdrawiam, jeszcze coś nabazgrze..hehehehe
07 stycznia 2008, 11:29
kurcze masz niezla fantazje i bardzo przyjemnie sie to czyta pozdrawiam :)))

Dodaj komentarz